Przerwa świąteczno – noworoczna już za nami. Sporo wolnych dni i chyba pierwsze, podczas których było faktycznie mroźno. Pierwszy tydzień stycznia był znakomitym czasem na testy rekuperatora. Mróz ściskał, śnieg sypał, zima pełną parą.
Najniższe temperatury jakie udało mi się zaobserwować to -16 oC nad ranem i w okolicach -14 oC w ciągu dnia. Pierwszy raz udało mi się doprowadzić wymiennik do prawie całkowitego zamrożenia. Niestety nie było to celowe działanie, a błąd programowy. Stało się tak z uwagi na, źle przyjęte założenia, na histerezę presostatu i niski poziom sprawności, do wykrywania szronienia.
Człowiek uczy się na błędach, niestety na swoich. Moje pierwsze założenia odnośnie nastawy presostatu, były dobrane testowo, przez zasłanianie wymiennika folią. (https://www.domowyprototyp.pl/ochrona-przed-zamarzaniem/)
Wykrywanie zamrażania przez wykrycie spadku sprawności zadziałało, jednak dużo za późno. Przyjąłem wartość sprawności na poziomie 50%, kiedy uruchamianie rozmrażania jest już bezcelowe. Sama procedura była też źle napisana, bowiem nie uwzględniała histerezy presostatu.
Musiałem wejść na strych i otworzyć centralę. Właściwie i tak mnie to czekało, bo przyszedł czas na wymianę filtrów. Uzbroiłem się w suszarkę żony i zacząłem próby odmrożenia wymiennika. Dla chętnych popełnienia takiej próby, mogę powiedzieć – nie warto. Strata czasu. Jeżeli już dojdzie do całkowitego zaklejenia kanałów, to lepiej jest zdemontować wymiennik i zabrać go do domu. Wstawiłem do miski i zostawiłem, aby sam powoli doszedł do ładu. Zanim był całkowicie pozbawiony lodu, to minęło ok. 5-6 godzin. Nie chciałem go ogrzewać, ani płukać ciepłą wodą, bo byłem ciekaw ile tego lodu tam było. Kiedy cała woda była w misce, zważyłem miskę z wodą, a następnie samą miskę. Udało mi się nazbierać 1342 gramy wody.
Zdjęcia robione telefonem, na szybko, aby złapać całość lodu.
Po dwóch dniach walki z doprowadzeniem wszystkiego do stanu użyteczności, mogłem zacząć wszystko uruchamiać. Do chwili całkowitego uruchomienia instalacji, wilgotność w mieszkaniu wzrosła do 65%. Rano na szybach wilgoć sięgała do 1/3 wysokości okna. Przez ten czas odblokowane miałem kanały wentylacji grawitacyjnej i otwarte nawietrzniki w oknach. Dosłownie lało się jak z potoku. Nigdy więcej zwykłej wentylacji!
Uruchomienie centrali było dość kłopotliwe, bo nie chciałem doprowadzić do ponownego zaszronienia wymiennika, przed dokonaniem korekt. Na początku uruchomiłem sam wyciąg. Ustawiłem obroty na 50% wymiany. Połowa wymiany kubatury na godzinę. Nie powoduje to wysuszenia mieszkania, a jednocześnie zapewnia komfortowe warunki wentylacji. Teraz najeżdżałem z nastawą presostatu, do wartości kiedy zaczyna się przełączać. Zamknąłem centralę, a resztę poprawek dokonałem już programowo.
Początkowa procedura zakładała przełączenie nawiewu na klapie by-passu i pozostawienie obrotów na zaniżonych wartościach. Instalacja była zrównoważona. Sterownik oczekiwał na sygnał z presostatu, kiedy styki „odpadną”. Drugim warunkiem na włączenie odmrażania, był spadek sprawności do poziomu 50 %. Niestety tak głęboki spadek sprawności, pojawia się przy całkowitym zatkaniu kilku kanałów wymiennika. Odetkanie kanału, kiedy jest już całkowicie zamrożony, jest bardzo trudne, bo nie da się go ogrzać ciepłym powietrzem wywiewanym. Kanały nawiewne izolują kanały wywiewne i ciepło z jednego wywiewnego, nie przechodzi do drugiego wywiewnego. Jedynie ogrzanie powietrza nawiewanego umożliwia odmrożenie takiego wymiennika.
Drugim etapem zmian, było przeprogramowanie procedury odmrażania. Teraz kiedy pojawi się jeden z sygnałów szronienia, zaczyna się procedura.
Obroty nawiewu są wyłączane, klapa by-passu przełączana jest na ominięcie wymiennika. Obroty wywiewu zredukowane są do 25%. Sytuacja taka utrzymuje się przez 3 minuty. Następnie wywiew wyłączany jest na 30 sekund, aby zatrzymać cały przepływ powietrza w wywiewie i pozwolić skropliną na swobodne spłynięcie do odprowadzenia. Styki presostatu wracają do pozycji „normalnej”. Sprawdzany jest stan styków. Kolejnym krokiem jest włączenie wywiewu do wcześniejszych, nastawionych obrotów wentylatora. Po 15 sekundach testuje ponownie styki presostatu. Jeżeli stan styków się nie zmienił, to oznacza, że wymiennik jest odmrożony, jeżeli styki zmienią stan, to cykl jest ponownie wykonywany, aż do czasu kiedy styki zasygnalizują normalne warunki pracy wymiennika.
Ustawienie presostatu przy 50% wymianie i pozostawienie wentylatorów na takich obrotach, powoduje, że procedura odmrażania włącza się już przy lekkim zawilgoceniu i pojawieniu się skroplin. Powrót do normalnej pracy odbywał się kiedy wymiennik był suchy. Skropliny nie pojawiały się w odpływie. Sytuacja nieekonomiczna, bo częste „rozmrażanie” i sucha wymiana pogarszają całkowitą sprawność układu.
Aby „odczulić” presostat można zmniejszyć delikatnie obroty wentylatorów. Stopniowo je zmniejszałem, aż do czasu kiedy zaczęły pojawiać się skropliny. Obroty ustawione na 43% wymiany, generowały dużą ilość skroplin przy kilku cyklach odmrażania na dobę.
Sygnał ze sprawności ustawiony jest dużo wyżej, na poziomie 75%.
Zastanawiałem się, czy klapa by-pasu, jest w takiej sytuacji potrzebna. Sprawdziłem, że mimo wyłączenia nawiewu, powietrze leci przez wymiennik. Podciśnienie wytworzone przez wywiew, zaciąga świeże powietrze z nawiewu. Można zaobserwować, że wymiennik nadal pracuje, po znacznych różnicach w temperaturach, przed i za wymiennikiem. Otwarcie by-pass’u przyspiesza odmrażanie, ale znacznie zimniejsze powietrze wpada z nawiewów do mieszkania.
Dodałem na panel cztery liczniki. Pierwszy odlicza do kolejnego testu presostatu, w sytuacji kiedy procedura jest realizowana. Jest to informacja, kiedy może się zakończyć procedura. Drugi to licznik, ile kolejnych cykli (3 minutowych) odbywa się jeden po drugim w jednej procedurze. Trzeci to licznik maksymalnej długości procedury domrażania. Ile było maksymalnie cykli (3 min), aby odmrozić skutecznie wymiennik. Czwarty to licznik cykli dobowy, zerowany o północy.
W przyszłym tygodniu postaram się zamieścić zdjęcia liczników na panelu.
Pozdrawiam
GrzegorzM.
Świetny blog. U siebie mam instalację “hand made” + GWC. Centralę mam fabryczną, zabezpieczenie p. zamr. bazuje na by-passie, z tym, że w momencie otwarcia by-passu zasłaniany jest wlot na wymiennik. Na szczęście dzięki GWC by-pass jest nieużywany. W rozwiązaniach domowych skoncentrowałbym się raczej na zabezpieczeniu wymiennika za pomocą nagrzewnicy elektrycznej w sposób, który opisałem na blogu:
http://centrale-rekuperacyjne.pl/automatyka-rekuperatora-zabezpieczenie-przeciwzamrozeniowe-cz-2/
Unikniemy w ten sposób komplikacji mechanicznych, a jako nagrzewnicę możemy zastosować gotowe rozwiązanie kanałowe w metalowej obudowie umieszczoną przed wlotem do centrali.
Energetycznie stracimy tyle samo co na by-passie (powietrze po przejściu przez by-pass i tak trzeba ogrzać), z tym, że koszt energii elektrycznej jest zwykle większy niż dogrzanie tego powietrza przez system CO.