Bypass już prawie zrobiony.
Po docięciu blach i stwierdzeniu, że już są całkiem, całkiem, postanowiłem je wypiaskować. Przygotowałem się, aby później nie mordować się z czyszczeniem. Po wyjęciu z piaskarki wyglądały bardzo ładnie. Chciałbym je tak zostawić, ale niestety zardzewieje to wszystko i będzie kłopot.
Największe problemy pojawiły się tam, gdzie się ich nie spodziewałem. Właściwie to powstały dwa problemy. Pierwszy to zablokowanie koła pasowego na ośce. Bezwładność klap była na tyle duża, że przy zatrzymaniu, koło pasowe obracało się na gwincie. Kontrowanie śrubami, nic nie dawało. Dopiero dorobienie klina rozwiązało ten problem. Pręt gwintowany zaciąłem szlifierką, aż pojawiła się wyraźna szczelina. Koło pasowe naciąłem dremelem i malutkim frezem do drewna. Po nakręceniu koła na gwint, trzeba było dorobić klin. Próbowałem z drutu miedzianego, kawałka plastiku, ale najlepszy okazał się klin drewniany. Wbiłem dwie wykałaczki. By uzyskać większą twardość zalałem na koniec wszystko kropelką. Tego typu mocowanie okazało się wyjątkowo mocne. Nie mam już problemów z obracaniem się koła pasowego na gwincie. Brak luzu na połączeniu.
Wybór gwintu na ośkę, nie jest trafnym wyborem. Teraz wybrałbym pręt o przekroju kwadratowym. Gwint ma jedną dużą zaletę, łatwo zakończyć mocowanie nakrętką. Kwadrat byłby problematyczny do przykręcenia, ale tak jak w moim przypadku, kiedy koła są robione pod wymiar, to pozbywam się problemu z klinem i drugiego problemu – mocowania klapy na ośce.
Przez ostatni tydzień walczyłem głównie z tym tematem. Po ustawieniu klap i przykręceniu różnymi obejmami, wiecznie się przestawiało. Powierzchnia gwintu jest na tyle mała, że nie wytwarza się wystarczające tarcie, aby utrzymać klapę w pozycji. Po trzech dniach eksperymentowania, przypomniałem sobie, że mam dostęp do starej spawarki elektrodowej. Parę lat temu pospawałem kilka rurek. Nie były to artystyczne spawy. Przypominały bardziej rozlane „gluty” na materiale. Teraz było identycznie. Ciągłe sklejanie się elektrody. Kiedy udało się zainicjować łuk, naturalnie nie miałem maski na oczach, bo celowałem w miejsce przyszłego spawu. Po 30 minutach udało się złapać klapy do ośki. Po ostygnięciu, wszystko nadawało się do prostowania, ale przynajmniej się trzymało tam gdzie chciałem. Spawy, przyznaję wyszły tragiczne. Może jak polakieruję to, nie będą tak razić w oczy.
Napinacz do paska na razie jest z jednej strony. Jednak po pierwszych próbach uznałem, że musi być też z drugiej. Klapy posiadają regulowane ograniczniki, aby zatrzymały się w skrajnych pozycjach. Jednocześnie nie mogą uderzać w czujniki, aby ich nie uszkadzać przy każdej zmianie. Odbicie klapy ładnie jest amortyzowane przez sprężynę napinacza, a silnik nie jest zatrzymywany gwałtownie. Działa to tylko w kierunku otwierania bypasa’u.
Poniżej filmik przedstawiający prawie zrobiony bypass. Pozostało dorobić uszczelki na krawędziach styku, pomalować i dorobić amortyzator do zatrzymywania w kierunku otwierania.
Pozdrawiam
GrzegorzM